Ta witryna używa plików cookie. Więcej informacji o używanych przez nas plikach cookie, ich zastosowaniu
i sposobie modyfikacji akceptacji plików cookie, można znaleźć
tutaj
oraz w stopce na naszej stronie internetowej (Polityka plików cookie).
Nie pokazuj więcej tego komunikatu.
Komentarze 23
Pokaż wszystkie komentarzeA zaczęło się niewinnie 1,5 roczny bobas przewieziony na baku poczciwej WSK. I tak oto wujek zaszczepił bakcyla, który po 6 latach i wielu godzinach katów staruszka zaowocował zdezelowaną motorynką. Wraz z tatą, Łukasz doprowadził maszynę do stanu używalności, ba była wręcz perfekcyjna : złote koła, seledynowa rama, żółty bak i błotnik, na 1/4 ulicy nie miała sobie równych, nawet komary padały trupem. Po czasie, za pieniążki z komunii, pierwszy w pełni zautomatyzowany koreański skuter, oj mocno katowany był na naszych podkarpackich górkach, aż w końcu Łukasz wydoroślał i stwierdził że skoro zabawa lata temu w rekonstrukcje motorynki była nie lada frajdą dlaczego by nie zrobić tego samego z MZ 150. Za 100 zł kolega z pobliskiej wioski dostarczył "WRAK", który po kompletnej renowacji latał po dębickim poligonie niczym rasowa krosówa. Ale ileż można śmigać na jednym "garczku", Łukasz znalazł na aukcji śliczną XV 250 niestety, z zatartą panewką na wale korbowym. 13 i śrubokręt, silnik w maku i gdyby nie pomoc staruszka kto wie co by z tego było, po dwóch miesiącach spędzonych w garażu Łukasz lata na swojej demonicznej Virago. Jednak po bajecznym sezonie, 24 km to nie to samo co 98 km 4 cylindrowego Fazera. Kumpel dopadł biedną pszczołe po szlifie na wyspach, Łukasz wraz ze staruszkiem wziął pod opiekę i tak już został na dwa lata. Pszczółka odleciała, a Łukasz wyleciał z siodła na jakiś czas, ciężko jest w PL szybko zarobić na nową MT, pozdro !
OdpowiedzBrak odpowiedzi do tego komentarza